Czy to byli terroryści AK?

Tu możesz pisać na dowolny temat.

Moderator: GTW

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
aMifan_t13
Posty: 116
Rejestracja: 3 sty 2006, o 19:55
Lokalizacja: z kątowni

Czy to byli terroryści AK?

Post autor: aMifan_t13 »

http://www.ww2.pl/Wojsko,.w,kraju,12.html

"Do najbardziej spektakularnych akcji AK należały m.in. unieruchomienie węzła kolejowego w Warszawie (7/8 października 1942 r.), odbicie więźniów w Pińsku (18 stycznia 1943 r.), zamach bombowy na dworcu kolejki miejskiej w Berlinie (15 luty 1943 r.), odbicie więźniów w centrum Warszawy (akcja pod Arsenałem, 26 marca 1943 r.), zamach na Franza Kutscherę, dowódcę SS i Policji Dystryktu Warszawskiego (1 lutego 1944 r.)."

W zamachu dokonanym przez grupę specjalną AK zginęły conajmniej 34 osoby, w większości niemieccy cywile. Podobny zamach był też na dworzec we Wrocławiu (wtedy Breslau), tyle że ofiar było mniej. Oddziały GL-AK(komunistyczne podziemie) dokonały także kilku akcji, dzięki którym zdobyły sobie rozgłos – obrzucenie granatami niemieckiego klubu „Cafe Club” oraz podłożenie bomby w knajpie dla Gestapo „Mitropa” w Warszawie.

Czy według obecnej "poprawności politycznej" i nazewnictwa nasi rodacy z AK i GL(AL) byli terrorystami?
"Ci, którzy się boją, umierają codziennie. Ci, którzy się nie boją, umierają tylko raz."

Giovanni Falcone, włoski sędzia śledczy, poległy w walce z mafią.
Awatar użytkownika
ZB
Posty: 481
Rejestracja: 11 maja 2005, o 02:48
Lokalizacja: Tarnobrzeg

Post autor: ZB »

chcialo by sie cos napisac odnosnie twojego pytania, ale mozna tylko "no comment"
"IT doesn´t born yet, because when IT born, it will be end of all what we know. IT is God, IT is Devil, IT is Unborn. It isn´t here yet, but seas become dry, newborns dying and land is controled by wave of hysteria and madness."
Awatar użytkownika
Bebokus pospolitus
Posty: 1410
Rejestracja: 6 sty 2005, o 17:26
Lokalizacja: Tychy

Post autor: Bebokus pospolitus »

Nie byli terrorystami,terrorystami byli ludzie którzy wysłali członków AK na sybir,czyli polskie czerwone sprzedawczyki.
http://www.retrostacja.org/ multi blog o grach :)
krocionóg
Posty: 72
Rejestracja: 29 gru 2005, o 13:17

Post autor: krocionóg »

No jeżeli za terrorystę uznać kogoś, kto dokonuje aktów terroru (no bo kogo innego?) - to tak. zamach bombowy na dworcu to akt terroru. nie bądźmy już tacy "bułkę przez bibułkę", nazywajmy rzeczy po imieniu.

teraz mówi się terrorysta i przed oczami staje jakiś opętany fanatyk, mordujący dla wydumanych bzdur ("niewierni" itp). to słowo zrobiło karierę i chyba znaczy coś więcej niż powinno

w wypadku najazdu, okupacji i ludobójstwa taki akt terroru jest jak najbardziej usprawiedliwiony, to po prostu skuteczna metoda walki partyzanckiej

zresztą niemcy sami stosowali masowy terror, nie widze problemu
1991 - to był rok!
Awatar użytkownika
aMifan_t13
Posty: 116
Rejestracja: 3 sty 2006, o 19:55
Lokalizacja: z kątowni

Post autor: aMifan_t13 »

Z uzyskanych przeze mnie dodatkowych wiadomości:

Wg informacji z artykułu Aleksandra Czerwińskiego pt. "Dywersja w Berlinie" ("Komandos" 1996, nr 10(52), s.32-34) w dniu 24 (a nie 15, jak w przytoczonej z netu wersji) lutego 1943 r. bydgoska grupa specjalnego oddziału dywersyjnego "Kosa-Zagra", nazywanego również "Zagra-linem", pod dowództwem Józefa Lewandowskiego ps. "Jur" w składzie: Janusz Łuczkowski "Mały", Leon Hartwig ps. "Leon" i Jan Lewandowski ps. "Jan" dokonała zamachu na stacji kolejki podziemnej S-Bahnhof Friedrichstrasse w Berlinie. W wyniku wybuchu zginęło 36 osób a 78 zostało rannych. Jako ciekawostkę podam, że inny oddział "Zagra-linu" dokonał 23 kwietnia 1943 r. zamachu na Dworcu Głównym we Wrocławiu, czyli ówczesnym Breslau. Rezultat - 4 osoby zabite i kilkanaście rannych (dziś przy wejściu na ten dworzec jest tablica upamiętniająca to wydarzenie).

Związek Odwetu (ZO), poprzednik Kedywu AK, wyłoniono z ZWZ rozkazem z 20.04.1940. Na Śląsku jedną z jej sieci, bodajże największą, utworzono na bazie istniejącej już wcześniej organizacji sabotażowo-dywersyjnej inż. Franciszka Kwaśnickiego, świetnego organizatora. "Wszystkie prawie większe i ważniejsze zakłady przemysłowe Śląska miały kilkuosobowe komórki ZO. To jednak nie zadowoliło inż. Kwaśnickiego, który wkrótce sięgnął głęboko na tereny Rzeszy" - pisze Zygmunt Walter-Janke, ostatni komendant Okręgu Śląskiego AK, w książce pt. "W Armii Krajowej na Śląsku" (Wydawnictwo 'Śląsk', 1986), z której czerpię moje informacje. Do śląskiego ZO udało się zwerbować wielu Ślązaków pracujących w Rzeszy. Materiały wybuchowe i inne środki dywersji (m.in. bakterie wścieklizny i nosacizny) dostarczali na Śląsk z Krakowa zaprzysiężeni kolejarze.

Inż. Stanisławowi Pernakowi z sieci ZO Kwaśnickiego polecono sprawdzenie, czy w większych miastach Rzeszy w przechowalniach dworcowych przegląda się zawartość bagażu. Po powrocie z Wrocławia, Berlina i Hamburga złożył on meldunek na piśmie, że bagaż nie jest przeglądany. Przy tej okazji dowiedział się od przełożonego, że planuje się umieszczenie w jednym dniu na większych dworcach III Rzeszy 200 waliz z tzw. maszynami piekielnymi. Zamiaru tego nie zdołano jednak zrealizować.

Jesienią 1940 r. Pernak założył grupę ZO w Berlinie. Jeden z jej członków, urzędnik ubezpieczeniowy Alfred Urbańczyk (lat 24), przyznał się podczas przesłuchań na gestapo do podłożenia maszyny piekielnej w pociągu pospiesznym w Berlinie. Inny członek berlińskiej komórki ZO, o nazwisku Kurpanik, dokonał ponoć aktu dywersji (o którym nic więcej nie wiem) na Anhalter Bahnhof w Berlinie.

Działo się to prawdopodobnie jeszcze w 1940, bo na przełomie 1940/41 doszło do całkowitego rozbicia sieci ZO inż. Kwaśnickiego. Aresztowania objęły co najmniej 77 członków Związku Odwetu. Zasięg aresztowań był tak duży z powodu zdrady jednego z najlepiej poinformowanych członków ZO na Śląsku.

Inną sieć ZO na Śląsku zorganizował ppor. saperów Wacław Smoczyk, który osobiście podłożył 2 bomby zegarowe w walizkach w poczekalniach dworcowych we Wrocławiu i w Berlinie w dniu 15.08.1940 (polskie święto państwowe). Nie wiem, jaki był skutek tej akcji i czy inni członkowie śląskiej sieci ZO w Niemczech nie podłożyli w tym samym dniu innych "maszyn piekielnych".

Smoczyk zamierzał zrealizować niedoszły do skutku zamiar inż. Kwaśnickiego jednoczesnego ataku w kilkuset miejscach na dworce III Rzeszy. Zorganizował zakrojoną na szeroką skalę produkcję bomb zegarowych. Wytwarzano je w Generalnej Guberni, skąd Smoczyk transportował je osobiście koleją na Śląsk. Wskutek zdrady konfidenta gestapo kufry z bombami zostały jednak przechwycone, natomiast Smoczyk podczas zatrzymania popełnił samobójstwo. Działo sie to w marcu 1942, grupa Smoczyka działała więc stosunkowo długo. Zasięg aresztowań, jakie nastąpiły po śmierci Smoczyka, był ograniczony, jeśli go porównać z katastrofą grupy inż. Kwaśnickiego.

Tyle o zamachach na dworce i pociągi osobowe, planowanych i zrealizowanych, które miały wywołać panikę w Niemczech, psując doskonałe samopoczucie Niemców po serii zwycięstw III Rzeszy w 1940 r.

"Maszyna piekielna" to jedno ze słów używanych podczas okupacji, które po wojnie wyszły z użycia (jak i np. "bojowcy" na określenie członków grup szturmowych Podziemia). Jak wyglądała? Z relacji o próbie sabotażu takim urządzeniem huty żelaza w Witkowicach wiem, że "maszyna piekielna", którą zamierzano tam użyć, zawierała 1,5 kg trotylu (podłożono ją pod pod przewody gazowe pieców hutniczych, ładunek jednak wykryto i unieszkodliwiono). Wiele innych akcji sabotażu śląskiego ZO, i to na terenie całej Rzeszy, skończyło się jednak powodzeniem.
"Ci, którzy się boją, umierają codziennie. Ci, którzy się nie boją, umierają tylko raz."

Giovanni Falcone, włoski sędzia śledczy, poległy w walce z mafią.
ODPOWIEDZ