Tejo, zbliżaja się wielkimi stopami Walentino dzień. Dla wielu fajnie, dla mnie armageddon day, nie mam dziewczonki i trza by w końcu do tej co mi na oczku wisi już od jakiegoś czasu zagadać. Z zagadaniem problemu ni ma, ale problem jest w tym, co z nią zrobić. No bo tak od razu do łóżka conajmniej nie wypada

. Winko, stolik, obrusik, tego typu historie są ograne i trochę jakoś takoś ... ... ... ograne

. Myślałem, żeby na plażę (Danzig ist mein siti jaaa) ale zimnica taka przyjszla... wiater jak sweter, nosa nijak wyściubić za okno... A co wy ze swoimi robicie ? Nie to, żeby mnie to interesowało:)
