Jak byłem młodszy i miałem Amigę 600 to również nie mogłem przejść niektórych gier. Powodem tego były:
- zbyt duży wybór gier (nie mogłem się zbyt długo skupić na jakiejś jednej konkretnej i posiedzieć nad nią dłużej, bo moją uwagę rozpraszały inne w mojej kolekcji, bądź też zaraz miałem jakąś kolejną lub nawet kilka nowych)
- strach przed podjęciem wyzwania (poziom trudności niektórych gier mnie przerastał i zniechęcały mnie ciągłe porażki)
- słaba znajomość języka angielskiego w tamtym okresie (a w niektórych grach jest ona niezbędna, żeby zrozumieć jakieś dialogi bądź podpowiedzi)
- byłem po prostu mały i głupi
Dlatego kiedy po ok. 10 latach zainteresowałem się emulacją, to postanowiłem spróbować po raz kolejny z tymi grami, z którymi miałem problemy za szczeniaka. Ostatecznie udało mi się ukończyć kilkanaście z nich, m.in. takie "killery" jak: "
Pushover", "
P.P. Hammer", "
Jim Power", "
The Lost Vikings", "
Cannon Fodder", "
Cannon Fodder 2", "
Flashback", "
Lamborghini", "
Traps 'n' Treasures", "
Gods" i prawie "
Fury of the Furries" (<-- ta gra się robi strasznie debilna pod koniec, więc się zniesmaczyłem i nie dokończyłem jej). Wymienione gry wymagały naprawdę małpiej zręczności, cierpliwości i nierzadko umiejętności logicznego myślenia, dlatego przy kilku z nich musiałem korzystać z opcji save state.

Zresztą kto grał, ten wie, że do naprostszych one nie należą...