Mi się żyję bardzo przyjemnieUważam tylko, że brak wiary w Boga jest nie tylko nieopłacalny, ale i po prostu zasmucający. Każdy chce żyć na własną rękę i według własnego mniemania, ale lubi mieć grunt pod nogami, w coś wierzyć.


Moderator: GTW
Mi się żyję bardzo przyjemnieUważam tylko, że brak wiary w Boga jest nie tylko nieopłacalny, ale i po prostu zasmucający. Każdy chce żyć na własną rękę i według własnego mniemania, ale lubi mieć grunt pod nogami, w coś wierzyć.
Slesz pisze: Logicznie poprawne, ale tylko z pozoru. Czy jeśli istnieje jakieś stwierdzenie, to oznacza to od razu jego prawdziwość ?
NNWNW pisze:Ateista twierdzi ze nie wierzy w boga ze nie ma czegos "takiego".
ale zeby nie wierzyc w Boga trzeba założyć jego istnienie! PARADKOS!
bo jak czegos nie ma to nie mysle o tym bo tego nie ma!
to brzmi tak jakby Bóg stawał się realny dopiero wtedy, kiedy w niego wierzymy, jakby nie istniał nigdzie indziej niz poza naszym umysłem. od razu nasuwa mi się na myśl tzw. dowód ontologiczny istnienia Boga. po krótce mówiąc zakłada on że Bóg, jako istota najdoskonalsza nie może istnieć tylko w naszej mysli, lecz MUSI istnieć również w rzeczywistości. dlaczego? bo Bóg jest zbyt doskonały żeby istnieć jedynie w umyśle. oczywiście dowód ten (który jest "dziełem" św.Anzelma) jest wątpliwy i prosto go zbić choćby argumentem, że w ten sposób można dowieść istnienia jakiejkolwiek fikcji.NNWNW pisze:.gdy wierzymy w boga staje sie on bytem.poprostu "jest".wiec ateista twierdzac iz nie wierzy w boga przeczy sam sobie bo zeby w niego nie wierzyc zaklada jego istnienie(zaklada istnienie takiego bytu)i notabene tworzy go w swojej swiadomosci.czyli ów byt jest.bog jest.i ateista zaprzecza jego istniu.jest to logiczne jak diabli.
Ja dowiedziałam się o tym podczas oglądania jakiegoś programu na temat kosmosu na Discovery Science. Widocznie Twój profesor również interesuje się kosmosemNNWNW pisze:następna mądrosc mego profa:
świat zapoczatkował wielki wybuch.promieniowanie po tym wybuchu widac aż do dzis.wystarczy włączyc telewizor na jakis nie zaprogramowany kanał.popularne ŚNIEŻENIE obrazu zawdzieczamy promieniowaniu kosmicznemu po wielkim wybuchu ktory stworzyl wszechswiat...... możemy je sobie oglądać ..heh..
Nie wiem w co wierzyć. No bo właśnie- skąd wziął się Wielki Wybuch? Jakiś nieskończenie mały punkt nagle eksploduje i rozszerza się do nieskończoności. Ale skąd się wziął ten mały punkt? Sam się stworzył/ był tam od zawsze? I tu chyba znowu wracamy do zagadnienia Boga...Slesz pisze:Wierzycie naukowcom w teorię Wielkiego Wybuchu ? Niby są na to dowody, ale mi czasami ciągle ciężko w to uwierzyć.
Może z powodu ograniczonej ludzkiej wyobraźni i głupich (hmmm) pytań, które sobie zadajemy.
Jeśli teoria Wielkiego Wybuchu jest prawdziwa, to co było przed Wielkim Wybuchem ? A jeśli coś było przed Wielkim Wybuchem, to jak to powstało i kiedy miało swój początek ?
Trudno wyobrazić sobie, że kosmos jest nieskończenie wielki. Jeśli jednak założymy, że ma jakieś swoje "granice" to zadajemy sobie pytanie: Co jest za tą granicą ?
Pytania związane z nieskończonością w większości kończą się paradoksem.