akuhedr pisze:6 - wojsko które wysyła do mnie podejrzane liściki których nie odbieram
Można tułać się po jakichś szkołach policealnych. U mnie "w klasie" jest paru takich klientów, którzy tylko widnieją na liście, przed końcem półrocz / roku przychodzą pobłagać i porobić ładne oczka, pozdawać parę rzeczy i kilku takich nawet przepuścili
Oczekiwanie na niebezpieczeństwo jest gorsze niż moment, gdy ono na człowieka spada.
zeby sie tułać trzeba mieć kase - ja się "tułałem tułałem" i fundusze się skonczyły
ale wojsko mnie nie wezmie
bede gral niestabilnego psychola pedała z chorobą sierocą
jakby co oczywiście
No tak - u mnie jest "czesne" którego nikt nie płaci
Pójdź i powiedz, że chcesz iść do wojska i że podnieca Cię widok krwi (najlepiej ubrany w czarne skóry z przepaską nazistowską) - może Cię nie zechcą
Oczekiwanie na niebezpieczeństwo jest gorsze niż moment, gdy ono na człowieka spada.
oddałbym całe moje pokryte fekałem pseudożycie za jeden rok spokoju
jeden rok bez biedy
jeden rok z żoną
jeden rok bez psów, kotów, starych bab, postkomunistów, rydzyków, kaszlących bachorów, sparaliżowanych dzieci które potrzebują 1% moich dochodów żeby żyć, bez internetu, bez gadki szmatki, bez internetowych znajomych, bez ludzi, samochodów, sygnalizacji świetlnej, telewizji, programów publicystycznych, muzyki, pedałów i lesbijek, pseudointelektualnych uniesień, orgazmicznych fantasmagorii których pochodzenia nie znam, bez książek, płyt, żydowskich korporacji, przekazów z frontu, bez globalnej wioski, poprawności politycznej, policji, milicji, senatu, bez presji, nowoczesnego społeczeństwa większych i mniejszych idiotów, bez kultu brzydkiego ciała, telefonów, rodziny,
jeden jedyny rok - zaplanowany, pewny, spokojny
dzień za dniem taki sam
wiosna lato jesień zima
jeden rok w moim własnym mieszkaniu
gdzieś daleko
musze dostać pozwolenie na broń, wygrać w totka i wyjechać
nie da rady inaczej
spalam się na starcie a na horyzoncie widze fabryki, grube baby i kreszowe dresy
Ja też to odczuwam i mam taką potrzebę zlikwidowania wszystkich moich wrogów, ale to są tylko moje marzenia.
Marzeniami żyjemy i nic nie poradzimy na głupią rzeczywistość.
Akuhedr, musisz to jakoś wytrzymać przez całe swoje życie. Chociaż lepszym wyjściem byłoby wygranie w Totka.
Nie przesadzajmy. Ja bym oszalał gdybym miał żyć rok w takim świecie jaki przedstawił akuhedr. To byłby najnudniejszy rok, którego miałbym dosyć po tygodniu. Wyobraź sobie, codziennie nic się nie dzieje i cały czas rutyna. Tragedia.
Uważam również, że wygrana w totka przyniosłaby więcej problemów niż uciechy. Po pierwsze ciągły strach, że ktoś może coś ukraść, co może doprowadzić do poważnego obłędu. Pozatym ukrywanie tego faktu przed całym światem, bo jezeli by się wydało to przeprowadzka i zerwanie kontaktów z rodziną, która nagle by sobie o Tobie przypomniała, nawet ta najdalsza. Oczywiście nie licząc tysięcy pseudobiznesmenów z pomysłami na pomnożenie tej fortuny i wejście z nimi w spółkę. Szybko można zdobyć miano sknery i chytrusa. Mając taką kase wątpie, żeby ktokolwiek na dłuższa metę pozostał w pracy. Nawet jakby ktoś próbował to i tak stawiałby się ponad szefa i przy pierwszej konfrontacji zamiast strachu o posadę by się go olało. A pięniądze nawet najwięsze kiedyś sie skończą, a nie ma nic gorszego jak obijanie sie kilka lat. Gdy człowiek się odzwyczai od pracy to później choćby nie wiem jak chciał to musiałby mieć zaje***stą psychikę aby być w stanie przystosowac się do pracy.
Można by o tym gadać i gadać. C'est la vie
"Kiedy PC jest szybszy od amigi?
kiedy leci z mostu prosto do rzeki"
e, myślę, że też bys miał dosyć. No sam pomyśl. Codziennie nic innego nie robisz jak siedzisz i patrzysz w ściane z żoną, bo jak napisałes nie ma ludzi, samochodów, gadki szmatki. Żadnych rozrywek typu tv, muzyka. To co ty byś ten rok robił? Nawet nie wiem co byś jadł skoro nie ma ludzi to od kogo kupisz jedzenie.
akuhedr pisze:
tak na pewno ;p
to już takie ględzenie żeby ględzić, przyznaj Wir
Niestety nie. Nie da się tego opisać. Każdy to zrozumie jak wygra. Najbezpieczniej jest wygrac małe sumki (pare tysięcy góra), które szybko sie wyda i świat toczy się dalej, ale nie kilka milionów. JA na szczęście nie gram w totolotka bo nie lubie się dobrowolnie opodatkowywać.
"Kiedy PC jest szybszy od amigi?
kiedy leci z mostu prosto do rzeki"
hmm obawiam się że nie znamy się na tyle żeby móc powiedzieć "co kto lubi"
zbyt dosłownie potraktowałeś moją wypowiedź
co do wszelkich loterii - zdania nie zmienie, BA jestem pewny że moja psychika wytrzymałaby ogromny zastrzyk gotówki bez efektów ubocznych takich jak "woda sodowa" czy "mania prześladowcza"
Ash pisze:Mnie wkurza to, że zaplanowałem dzisiaj wizytę w dwóch barach, a wieczorem leci druga część filmu o lądowaniu w Normandii. No i nie wiem, co wybrać.
Współczuje... miewam podobne sytuacje tyle że zamiast baru i filmu jest dwór i komputer
E tam, wybór jest prosty (przynajmniej ja tak robię i się sprawdza): siedze w domu, jak słońce za mocno wali, a wychodzę kiedy się robi trochę chłodniej, albo wieczorami
akuhedr pisze:co do wszelkich loterii - zdania nie zmienie, BA jestem pewny że moja psychika wytrzymałaby ogromny zastrzyk gotówki bez efektów ubocznych takich jak "woda sodowa" czy "mania prześladowcza"
Ja tam chętnie przekonałbym się na własnej skórze, jak to jest wygrać większą forsę na loterii, albo czy to prawda, że władza demoralizuje